Rafał wrócił do pokoju jakiś kwadrans po mnie. Minął się w
drzwiach z panią Iwoną, która zakończyła poszukiwania papierosów
w naszych rzeczach – oczywiście bezskutecznie. Profilaktycznie
przeszukała nawet rzeczy Piotrka, ale nawet to nie zepsuło mu
niemal szampańskiego humoru. Podejrzewałem, że zmiana jego
nastroju wiąże się z tym, że w naszym pokoju nie był już
wreszcie jedynym, który w trakcie tej zielonej szkoły dostał w
tyłek. Teraz wszyscy trzej byliśmy na tym samym poziomie. A
dodatkowo fakt, że Piotrek mógł sobie obejrzeć moje zlane
pośladki, na pewno zredukował chociaż trochę wstydu związanego z
jego laniem sprzed kilku dni.
W przeciwieństwie do Piotrka, Rafał był w paskudnym nastroju.
Natychmiast po przyjściu przykrył się kołdrą po same uszy i nie
wyszedł spod niej przez całą noc. Nie dziwiłem mu się nawet –
zwykle po takich solidnych laniach też wolałem być sam, ale akurat
teraz było to niemożliwe. Poszedłem się umyć i też wszedłem do
łóżka, ignorując Piotrka, który próbował mnie dopytywać o
różne szczegóły naszego lania. W końcu dla świętego spokoju
opowiedziałem mu skróconą wersję wieczornych wydarzeń, jak
najmniej akcentując rolę Rafała, któremu z pewnością byłoby
przykro słyszeć rozmowę zwłaszcza o swojej panicznej reakcji na
perspektywę lania na gołą pupę. Sądząc, że zaspokoiłem już
ciekawość Piotrka, położyłem się na brzuchu, a że tyłek jakoś
szczególnie mnie nie piekł, dość szybko zasnąłem.
I spałem chyba dość długo, bo gdy obudziłem się rano, ani
Piotrka ani Rafała nie było już w pokoju. Spojrzałem na zegarek –
pozostało 10 minut do śniadania. Szybko ubrałem się i zbiegłem
do jadalni. Niektórzy już siedzieli przy stolikach, inni powoli
schodzili. Posiłek minął normalnie, pomijając obecność przy
stole naburmuszonego Rafała i wyjątkowo rozgadanego Piotrka. Jedno
i drugie wkrótce minie – pocieszałem się – podobnie jak zatrą
się w końcu wspomnienia wczorajszego wieczora. Po śniadaniu
udaliśmy się do sali lekcyjnej na tradycyjne ustalenie planu dnia i
wówczas przekonałem się, że tą kwestię o zatarciu się
wspomnień wypowiedziałem chyba w złą godzinę. Zamiast bowiem
ogłosić plan lekcji na dziś, pani Teresa rozpoczęła od najmniej
pożądanej informacji.
- Nie dalej jak wczoraj prosiłam was o przestrzeganie regulaminu i groziłam zaostrzeniem rygoru. Ale, jak się przekonałam, do was nic nie trafia. Jak grochem o ścianę! – krzyknęła niespodziewanie – Nie minęło parę godzin i dwóch waszych kolegów po raz kolejny łamie zasady, paląc w ukryciu papierosy…
W tym momencie poczułem na sobie kilka ukradkowych spojrzeń, a dwie siedzące obok mnie osoby jakby lekko odsunęły się ode mnie. Zaraz, skąd oni mogą wiedzieć, że to ja jestem jedną z tych dwóch osób? Przecież pani Teresa nie wymieniła naszych imion. A może mi się tylko wydaje, że wszyscy skrycie się na mnie gapią…?
- Nie dalej jak wczoraj prosiłam was o przestrzeganie regulaminu i groziłam zaostrzeniem rygoru. Ale, jak się przekonałam, do was nic nie trafia. Jak grochem o ścianę! – krzyknęła niespodziewanie – Nie minęło parę godzin i dwóch waszych kolegów po raz kolejny łamie zasady, paląc w ukryciu papierosy…
W tym momencie poczułem na sobie kilka ukradkowych spojrzeń, a dwie siedzące obok mnie osoby jakby lekko odsunęły się ode mnie. Zaraz, skąd oni mogą wiedzieć, że to ja jestem jedną z tych dwóch osób? Przecież pani Teresa nie wymieniła naszych imion. A może mi się tylko wydaje, że wszyscy skrycie się na mnie gapią…?
Tymczasem wychowawczyni kontynuowała kazanie. I niestety, zaczęło
ono zmierzać w niebezpieczną stronę.
- Oczywiście, tak jak zapowiedziałam, obaj dostali karę na jaką zasłużyli. Planowałam także, że poproszę ich teraz tutaj na środek, aby zdjęli majtki i pochwalili się tym, na co sobie zapracowali…
CO?!!! NIE!!! – krzyknąłem bezgłośnie, a wszystkie wnętrzności opadły mi na samo dno brzucha. Mogę świecić gołym tyłkiem przed Piotrkiem czy Rafałem ostatecznie nawet cały dzień, przed wszystkimi chłopakami też bym jakoś przeżył, ale na sali są dziewczyny! Spalę się ze wstydu, jak będę musiał zdjąć majtki na ich oczach… Nie, ona nie może tego zrobić!
- …ale tym razem jeszcze im podaruję – dokończyła zdanie pani Teresa, a moje „Ufff”, mimo że wypowiedziane w duchu, chyba usłyszał cały pensjonat. Spojrzałem na Rafała – był blady jak ściana, chyba przestraszył się tą groźbą jeszcze bardziej ode mnie.
- Jednak obiecuję wam – kontynuowała wychowawczyni – że do końca zielonej szkoły rygor będzie niemal wojskowy. Za każde złamanie regulaminu karą będzie lanie na goły tyłek, niezależnie od tego, czy będzie chodzić o chłopaka, dziewczynę, czy wzorowego ucznia, który do tej pory nic złego nie zrobił. Sami się o to prosicie. I niech tylko usłyszę jakąś skargę, to natychmiast wracamy do domu, a następnego dnia zwołuję specjalne zebranie rodziców. Aha, a jak ktoś jeszcze spróbuje palić papierosy, to go chyba rozszarpię. To tyle. Za godzinę zaczynacie geografię z panią Iwoną.
- Oczywiście, tak jak zapowiedziałam, obaj dostali karę na jaką zasłużyli. Planowałam także, że poproszę ich teraz tutaj na środek, aby zdjęli majtki i pochwalili się tym, na co sobie zapracowali…
CO?!!! NIE!!! – krzyknąłem bezgłośnie, a wszystkie wnętrzności opadły mi na samo dno brzucha. Mogę świecić gołym tyłkiem przed Piotrkiem czy Rafałem ostatecznie nawet cały dzień, przed wszystkimi chłopakami też bym jakoś przeżył, ale na sali są dziewczyny! Spalę się ze wstydu, jak będę musiał zdjąć majtki na ich oczach… Nie, ona nie może tego zrobić!
- …ale tym razem jeszcze im podaruję – dokończyła zdanie pani Teresa, a moje „Ufff”, mimo że wypowiedziane w duchu, chyba usłyszał cały pensjonat. Spojrzałem na Rafała – był blady jak ściana, chyba przestraszył się tą groźbą jeszcze bardziej ode mnie.
- Jednak obiecuję wam – kontynuowała wychowawczyni – że do końca zielonej szkoły rygor będzie niemal wojskowy. Za każde złamanie regulaminu karą będzie lanie na goły tyłek, niezależnie od tego, czy będzie chodzić o chłopaka, dziewczynę, czy wzorowego ucznia, który do tej pory nic złego nie zrobił. Sami się o to prosicie. I niech tylko usłyszę jakąś skargę, to natychmiast wracamy do domu, a następnego dnia zwołuję specjalne zebranie rodziców. Aha, a jak ktoś jeszcze spróbuje palić papierosy, to go chyba rozszarpię. To tyle. Za godzinę zaczynacie geografię z panią Iwoną.
Wciąż czułem na sobie skrywane spojrzenia koleżanek i kolegów,
więc poszedłem do pokoju okrężną drogą, gdzie wreszcie mogłem
być sam. Nagle w pustym korytarzu usłyszałem za sobą kroki. Zanim
jednak zdążyłem się odwrócić, ktoś szarpnął mnie, wciągnął
w boczny korytarz i przyparł do ściany. Dopiero wtedy poznałem
Marcina – przewodniczącego klasy.
- Wielkie dzięki za spierdolenie mi świetnego miejsca na palenie! – warknął – Jak sprzedawałem te fajki Rafałowi, to myślałem, że on jest ostrożniejszy…
- Spokojnie! – odepchnąłem jego ramię i wyzwoliłem się z uścisku – To było zupełnie inaczej.
Po czym opowiedziałem mu z detalami, w jaki sposób Rafał wciągnął mnie w tą historię, a przede wszystkim w jaki sposób zostaliśmy złapani.
- Kurde… – zasępił się, gdy już skończyłem – Nie sądziłem, że to aż tak tam było czuć… Przecież wietrzyłem dobrze i w ogóle…
- Chyba jednak niezbyt dobrze – odburknąłem – Wiem, że to nasza wina, ale gdybyś ty bardziej uważał, to nas by może nie złapali.
- Faktycznie, trochę zjebałem – przyznał Marcin – Sorry, że tak na ciebie naskoczyłem…
- Nie ma sprawy, rozumiem – mruknąłem
- Mocno dostaliście w dupę? – zapytał
- Ja nie, ale Rafał dość solidnie. Zresztą widziałeś, w jakim jest stanie.
- Pogadam z nim… Może… Jak będzie chciał mnie słuchać – zamyślił się Marcin – Sorry raz jeszcze za to wszystko. A teraz muszę poszukać innego miejsca na palenie.
- Chcesz jeszcze palić?! – zdziwiłem się – Pogięło cię?! Słyszałeś, co mówiła pani Teresa. Zabije każdego, kto spróbuje.
- Spoko, będę uważać. Teraz jeszcze bardziej. Nie złapią mnie, mam doświadczenie w ukrywaniu się z tym.
- Jak uważasz… Ale bądź ostrożny – rzuciłem i poszedłem w stronę swojego pokoju, ale nagle zaświeciła mi się w głowie jakaś żarówka – Hej, czekaj! Skąd w ogóle wiesz, że to my paliliśmy w twoim miejscu? Pani Teresa tego nie mówiła.
- Rafał nie jest tak bystry, żeby znaleźć inne miejsce – przyznał Marcin szeptem – Byłem pewny, że pójdzie tam, gdzie mu zaproponowałem. A poza tym Piotrek od rana biega i wszystkim o tym opowiada ze szczegółami. Słyszałem nawet, że komuś opisywał jak wyglądał twój tyłek po laniu…
- Wielkie dzięki za spierdolenie mi świetnego miejsca na palenie! – warknął – Jak sprzedawałem te fajki Rafałowi, to myślałem, że on jest ostrożniejszy…
- Spokojnie! – odepchnąłem jego ramię i wyzwoliłem się z uścisku – To było zupełnie inaczej.
Po czym opowiedziałem mu z detalami, w jaki sposób Rafał wciągnął mnie w tą historię, a przede wszystkim w jaki sposób zostaliśmy złapani.
- Kurde… – zasępił się, gdy już skończyłem – Nie sądziłem, że to aż tak tam było czuć… Przecież wietrzyłem dobrze i w ogóle…
- Chyba jednak niezbyt dobrze – odburknąłem – Wiem, że to nasza wina, ale gdybyś ty bardziej uważał, to nas by może nie złapali.
- Faktycznie, trochę zjebałem – przyznał Marcin – Sorry, że tak na ciebie naskoczyłem…
- Nie ma sprawy, rozumiem – mruknąłem
- Mocno dostaliście w dupę? – zapytał
- Ja nie, ale Rafał dość solidnie. Zresztą widziałeś, w jakim jest stanie.
- Pogadam z nim… Może… Jak będzie chciał mnie słuchać – zamyślił się Marcin – Sorry raz jeszcze za to wszystko. A teraz muszę poszukać innego miejsca na palenie.
- Chcesz jeszcze palić?! – zdziwiłem się – Pogięło cię?! Słyszałeś, co mówiła pani Teresa. Zabije każdego, kto spróbuje.
- Spoko, będę uważać. Teraz jeszcze bardziej. Nie złapią mnie, mam doświadczenie w ukrywaniu się z tym.
- Jak uważasz… Ale bądź ostrożny – rzuciłem i poszedłem w stronę swojego pokoju, ale nagle zaświeciła mi się w głowie jakaś żarówka – Hej, czekaj! Skąd w ogóle wiesz, że to my paliliśmy w twoim miejscu? Pani Teresa tego nie mówiła.
- Rafał nie jest tak bystry, żeby znaleźć inne miejsce – przyznał Marcin szeptem – Byłem pewny, że pójdzie tam, gdzie mu zaproponowałem. A poza tym Piotrek od rana biega i wszystkim o tym opowiada ze szczegółami. Słyszałem nawet, że komuś opisywał jak wyglądał twój tyłek po laniu…
Piotrek! No jasne… Przecież jemu się wczoraj wygadałem
wieczorem! Dla świętego spokoju, w zaufaniu, a on musiał ogłosić
to całemu światu! Jak on dostał w tyłek, to z Rafałem
milczeliśmy o tym jak grób. No zabiję pajaca! Zaraz… A jeśli to
nie wina dymu, tylko to on nasłał na nas nauczycielki? Może
podsłuchał nas, albo podejrzał gdzie się wymykamy wtedy po
kolacji…
Wpadłem do pokoju, ale tam tylko Rafał znowu leżał pod kołdrą.
Przypomniałem sobie jednak, że zawsze po śniadaniu Piotrek szedł
na dłużej do toalety. Pobiegłem natychmiast do łazienki, ale tam
było pusto. Wtedy zbiegłem do WC na półpiętrze. Gdy tylko
otworzyłem drzwi, zobaczyłem charakterystyczne markowe adidaski w
ostatniej kabinie. Dopadłem do niej i nacisnąłem na klamkę. Na
swoje nieszczęście nie zamknął się na zasuwkę, chociaż byłem
wtedy tak wściekły, że nawet gdyby zamknął, to i tak bym ją
pewnie wyłamał. Piotrek siedział na klopie i obgryzał paznokcie.
Był kompletnie zaskoczony.
- Hej, co ty… – wyjąkał tylko
Poderwałem go do góry i z całej siły przycisnąłem do ściany. Nie mógł się bronić, bo unieruchomiłem mu obie ręce, a nogi sam sobie unieruchomił opuszczonymi do kostek spodniami i majtkami.
- Ty dupku! – wysyczałem – Ty pajacu! Wystawiłeś nas nauczycielkom, a potem opowiadałeś wszystkim jakie lanie dostaliśmy!
- Nie, co ty mó… – jęknął
- Zamknij ryj! Myślałeś, że się nie dowiem?! – warknąłem i przycisnąłem swój łokieć jeszcze mocniej do jego szyi.
- Ała… – jęknął znowu – Puść mnie, kretynie…
- Przyznaj się!
- Okej, dobra, to ja rozgadałem wszystkim, że dostaliście lanie i w ogóle. Ale nie doniosłem na was nauczycielkom, przysięgam… Nawet nie wiedziałem, że idziecie palić…
W jego oczach jakby zaszkliły się łzy. Chyba mówił prawdę… Poluzowałem trochę uścisk.
- Dlaczego? – zapytałem spokojniej – Dlaczego rozgadałeś wszystkim o tym laniu? Ty jesteś radio czy jak?
- No bo… – powiedział cicho – Nie wiem… Czułem się tak paskudnie po tym jak sam dostałem. Nie wiem, chciałem żebyśmy byli wszyscy w podobnej… nie wiem… sytuacji… Tomek, ja nigdy dotąd nie dostałem nawet klapsa… A teraz lanie na gołą pupę. I to na waszych oczach…
- Ale my nie polecieliśmy z jęzorem opowiadać o tym całej klasie! Jak wyglądała twoja dupa, jak ryczałeś po laniu i tak dalej…
- Przepraszam… Byłem głupi… – wyszeptał i… rozpłakał się na dobre.
Taką reakcją zaskoczył mnie już zupełnie. Puściłem go.
- Weź dorośnij – rzuciłem tylko – I skończ, co zacząłeś… Poczekam na zewnątrz.
- Hej, co ty… – wyjąkał tylko
Poderwałem go do góry i z całej siły przycisnąłem do ściany. Nie mógł się bronić, bo unieruchomiłem mu obie ręce, a nogi sam sobie unieruchomił opuszczonymi do kostek spodniami i majtkami.
- Ty dupku! – wysyczałem – Ty pajacu! Wystawiłeś nas nauczycielkom, a potem opowiadałeś wszystkim jakie lanie dostaliśmy!
- Nie, co ty mó… – jęknął
- Zamknij ryj! Myślałeś, że się nie dowiem?! – warknąłem i przycisnąłem swój łokieć jeszcze mocniej do jego szyi.
- Ała… – jęknął znowu – Puść mnie, kretynie…
- Przyznaj się!
- Okej, dobra, to ja rozgadałem wszystkim, że dostaliście lanie i w ogóle. Ale nie doniosłem na was nauczycielkom, przysięgam… Nawet nie wiedziałem, że idziecie palić…
W jego oczach jakby zaszkliły się łzy. Chyba mówił prawdę… Poluzowałem trochę uścisk.
- Dlaczego? – zapytałem spokojniej – Dlaczego rozgadałeś wszystkim o tym laniu? Ty jesteś radio czy jak?
- No bo… – powiedział cicho – Nie wiem… Czułem się tak paskudnie po tym jak sam dostałem. Nie wiem, chciałem żebyśmy byli wszyscy w podobnej… nie wiem… sytuacji… Tomek, ja nigdy dotąd nie dostałem nawet klapsa… A teraz lanie na gołą pupę. I to na waszych oczach…
- Ale my nie polecieliśmy z jęzorem opowiadać o tym całej klasie! Jak wyglądała twoja dupa, jak ryczałeś po laniu i tak dalej…
- Przepraszam… Byłem głupi… – wyszeptał i… rozpłakał się na dobre.
Taką reakcją zaskoczył mnie już zupełnie. Puściłem go.
- Weź dorośnij – rzuciłem tylko – I skończ, co zacząłeś… Poczekam na zewnątrz.
Stałem przed kabinami już prawie 10 minut, czekając aż Piotrek
skończy robić… no, wiecie co. Wybaczyłem mu, ale czułem, że
muszę mu dać nauczkę, muszę go troszkę upokorzyć tak, jak on
mnie i Rafała. A w tym celu musiałem jeszcze trochę poczekać.
Wreszcie usłyszałem, co chciałem.
- Hej – krzyknął Piotrek – Tu był gdzieś papier toaletowy. Co się z nim stało?
- Nie wiem – powiedziałem, udając zdziwienie – Może gdzieś pofrunął?
- Ty go wziąłeś! – zawołał rozpaczliwie
- Witaj na zielonej szkole – rzuciłem ironicznie
- Przepraszam za to wszystko, co o was naopowiadałem… Przynieś mi go, proszę… Chociaż listek…
- Chyba śnisz! A co ja jestem, babcia klozetowa? – powiedziałem spokojnie – Ale wiesz co? Tutaj, przy wyjściu, leży cała rolka.
– Ale ja nie mogę tam…
– Na pewno coś wymyślisz. No, to teraz jesteśmy kwita! – powiedziałem z uśmiechem, kładąc papier który zwinąłem z jego kabiny przy wyjściu i wychodząc z toalety
- Wal się! – usłyszałem jeszcze, już będąc na korytarzu
- Hej – krzyknął Piotrek – Tu był gdzieś papier toaletowy. Co się z nim stało?
- Nie wiem – powiedziałem, udając zdziwienie – Może gdzieś pofrunął?
- Ty go wziąłeś! – zawołał rozpaczliwie
- Witaj na zielonej szkole – rzuciłem ironicznie
- Przepraszam za to wszystko, co o was naopowiadałem… Przynieś mi go, proszę… Chociaż listek…
- Chyba śnisz! A co ja jestem, babcia klozetowa? – powiedziałem spokojnie – Ale wiesz co? Tutaj, przy wyjściu, leży cała rolka.
– Ale ja nie mogę tam…
– Na pewno coś wymyślisz. No, to teraz jesteśmy kwita! – powiedziałem z uśmiechem, kładąc papier który zwinąłem z jego kabiny przy wyjściu i wychodząc z toalety
- Wal się! – usłyszałem jeszcze, już będąc na korytarzu
Następne godziny upłynęły mi miło i przyjemnie. Zaraz po
lekcjach geografii był obiad, a potem dwie godziny wolnego.
Położyłem się na łóżku i zabrałem się za czytanie książki,
ale oczy mi się jakoś zamykały. W końcu chyba zasnąłem…
Poderwałem się nagle, nie wiem po jakim czasie. W pokoju było
pusto. Spojrzałem na zegarek. Była 17:02. Dwie minuty temu zaczęła
się matematyka z panią Teresą! Sprintem pokonałem schody i
korytarze, wpadając na parter. Tam jednak działo się coś
dziwnego. Przy drzwiach wejściowych do sali lekcyjnej kłębił się
spory tłumek. Po chwili zobaczyłem, jak dziewczyny wychodzą z sali
na zewnątrz. Ponad nimi usłyszałem głos pani Iwony:
– Chłopcy będą mieć teraz lekcję wychowawczą. Wszystkie dziewczęta idą ze mną, zorganizuję wam gry geograficzne.
– Chłopcy będą mieć teraz lekcję wychowawczą. Wszystkie dziewczęta idą ze mną, zorganizuję wam gry geograficzne.
Co tu się dzieje?! Jaką lekcję wychowawczą? Na zielonych szkołach
nie ma czegoś takiego przecież! Sprawy organizacyjne załatwia się
na bieżąco, po śniadaniu, albo między lekcjami. Wślizgnąłem
się do sali, mając nadzieję, że nikt nie zauważy mojego
spóźnienia. W środku było spore zamieszanie, koledzy kręcili się
na krzesłach, rozmawiając jeden przez drugiego. Usiadłem z tyłu,
za Piotrkiem, który – gdy tylko mnie dostrzegł – posłał mi
mordercze spojrzenie. Uśmiechnąłem się tylko. Po chwili jednak
wszyscy zamilkli, bo do sali weszła pani Teresa, a tuż za nią
wlókł się… Marcin. Wychowawczyni ogarnęła nas wzrokiem,
zamknęła drzwi i zaczęła mówić podniesionym
głosem:
– Was chyba kompletnie nic nie obchodzi! Was się chyba nie da niczego nauczyć, o nic poprosić! Tysiąc razy można mówić, a wy i tak nic!!! O co was rano prosiłam? Czym groziłam? I co? I parę godzin mija, a następny odważny bierze się za papierosy. I to kto! Przewodniczący klasy! Który powinien służyć przykładem reszcie! – wskazała na Marcina, który stał obok ze spuszczoną głową, a minę miał nietęgą. Chyba jednak zbytnia pewność, że da radę się ukryć z paleniem, zgubiła go tym razem.
– Was chyba kompletnie nic nie obchodzi! Was się chyba nie da niczego nauczyć, o nic poprosić! Tysiąc razy można mówić, a wy i tak nic!!! O co was rano prosiłam? Czym groziłam? I co? I parę godzin mija, a następny odważny bierze się za papierosy. I to kto! Przewodniczący klasy! Który powinien służyć przykładem reszcie! – wskazała na Marcina, który stał obok ze spuszczoną głową, a minę miał nietęgą. Chyba jednak zbytnia pewność, że da radę się ukryć z paleniem, zgubiła go tym razem.
- Ja chyba rozumiem – ciągnęła pani Teresa – Wy myślicie, że
ja tak sobie pogadam, powrzeszczę i na tym się skończy. Otóż
nie, moi drodzy, już nie! Zapowiedziałam wam jakie będą sankcje,
mieliście wybór i go nie szanujecie. A skoro tak, to już wasza
wola. Skończyło się pobłażanie wam z mojej strony i darowanie
wam – zakończyła przemowę, podeszła do Marcina i odwróciła go
tyłem do nas, każąc mu oprzeć ręce o biurko i wypiąć tyłek.
Następnie rozpięła mu pasek i zsunęła spodnie aż do kostek.
- Zapamiętajcie sobie! – powiedziała pani Teresa głośno – Od
tej chwili każdy, bez wyjątku, za jakiekolwiek przewinienie, będzie
karany w ten sposób. Tutaj, na środku sali, dostanie lanie na goły
tyłek. Nieważne, czy chłopak czy dziewczyna. Na oczach całej
klasy dostanie w pupę jak małe dziecko. Marcin był przez kilka lat
dobrym przewodniczącym, więc w uznaniu jego zasług, postanowiłam
oszczędzić mu trochę wstydu i wyprosiłam z sali dziewczyny. Ale
możecie być pewni, że od następnego razu już nie będzie
wyjątków! Jeśli to was nie zdyscyplinuje, to ja już nie wiem…
Po tych słowach pani Teresa podeszła do Marcina i zsunęła mu
majtki do kolan… Klasa dosłownie zamarła, słychać było tykanie
zegarków i bicie serc. Marcin wyglądał żałośnie. Był
najwyższym chłopakiem w klasie, przystojny, wysportowany, wygadany,
na pewno podobał się dziewczynom. A teraz stał na środku sali, ze
spuszczonymi majtkami, z rozstawionymi nogami, z wypiętym w stronę
kolegów gołym tyłkiem, jasnym i trochę „piegowatym”. Nawet z
ostatniego rzędu ławek widziałem, że trzęsą mu się ręce i
nogi. Nasza wychowawczyni zachowała jednak resztki „człowieczeństwa”,
wypraszając dziewczyny. Gdyby Marcin miał to przeżywać także na
ich oczach, chyba załamałby się kompletnie.
Nikt w klasie nie odważył się nawet na głębszy oddech, gdy pani
Teresa sięgnęła po leżący na parapecie pasek. To był chyba ten
sam, którym Rafał dostał lanie. Złożyła go na pół, smagnęła
raz w powietrzu, a następnie podeszła do Marcina, poleciła mu
wypiąć bardziej pupę, ułożyła sobie pas w prawej dłoni i
wzięła zamach…
(pierwotnie
opublikowany na blogu szkolne-lanie.blog.onet.pl
dnia 28.12.2012)