Droga do szkoły wyjątkowo mi się tym razem dłużyła, mimo, że
tato Eweliny szedł szybkim krokiem. W głowie kłębiły mi się
różne niewesołe myśli. Myślałem o Ewelinie, która została
teraz sama w mieszkaniu i z obolałą pupą płacze teraz w swoim
pokoju. Ale ona przynajmniej lanie ma już za sobą, a ja dopiero
zmierzam na spotkanie swojej kary. Nawet nie chciałem sobie
wyobrażać, co mnie czeka. Ze szkoły mnie nie wyrzucą, ale o
dobrym stopniu z zachowania mogę zapomnieć już definitywnie. Moja
wychowawczyni – pani Teresa – na pewno nie będzie zachwycona,
już po aferze z badaniem wyników mówiła, że się na mnie
zawiodła. A teraz jeszcze zawiadomiła pewnie rodziców. Jeśli
dowiedzą się wszystkiego, co narozrabiałem w tym semestrze, to
pewnie też stracą cierpliwość tak, jak tato Eweliny. W
najczarniejszych przewidywaniach widziałem teraz, jak w szkole
dostaję burę i lanie od pani Teresy, a w domu poprawkę od
rodziców. Ciekawe, jak mój trzynastoletni tyłek to wytrzyma…
Wreszcie dotarliśmy do szkoły. Tato Eweliny zapukał do drzwi
pokoju nauczycielskiego i po chwili otworzyła je pani Teresa.
Spojrzała na mnie krótko, po czym podziękowała ojcu mojej
koleżanki za przyprowadzenie mnie i zamieniła z nim jeszcze kilka
słów, zanim poszedł. W pokoju nauczycielskim nie było już
nikogo, dochodziła 15.00 i większość nauczycieli poszła już
pewnie do domu. Mimo to, pani Teresa nie pozwoliła mi tutaj zostać,
tylko zaprowadziła mnie do małego pomieszczenia, z którego wejście
było tylko z pokoju nauczycielskiego. Było tam jedynie biurko,
szafa i kilka krzeseł. Nigdy wcześniej tu nie byłem, nie miałem
pojęcia, że jest taki pokój. Moja wychowawczyni zamknęła za sobą
drzwi, westchnęła i powiedziała powoli:
- Nie wiem, co się z tobą dzieje, Tomek. Zawsze byłeś wzorowym uczniem, w nauce i zachowaniu, a od siódmej klasy jakby coś w ciebie wstąpiło. Już trzy nauczycielki zgłaszały na ciebie skargi. Mimo to, przez wzgląd na twoją dobrą przeszłość, dawałam ci szanse. Nawet po tej sprawie z badaniem wyników, nie ukaraliśmy cię tak surowo, jak powinniśmy. Nie wezwaliśmy rodziców do szkoły, nie zawiadomiliśmy pana dyrektora. Dostałeś porządnie w tyłek i miałam nadzieję, że dzięki temu się opamiętasz. A tymczasem niedawno się dowiaduję od pani Grażyny, że pobiłeś chłopca z drugiej klasy…
- Ale to wcale nie było tak – zaprotestowałem
- Nie przerywaj mi! – ciągnęła – Pobiłeś młodszego ucznia, a teraz jeszcze wagary. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo mnie to martwi, że się tak opuszczasz w zachowaniu. I wciąż myślę, że możesz wyrosnąć na porządnego chłopaka. Być może brakuje ci dyscypliny, nie wiem… Ale w tej sytuacji nie miałam już wyjścia i musiałam zawiadomić twoich rodziców. Twoja mama zaraz tutaj będzie.
- Nie wiem, co się z tobą dzieje, Tomek. Zawsze byłeś wzorowym uczniem, w nauce i zachowaniu, a od siódmej klasy jakby coś w ciebie wstąpiło. Już trzy nauczycielki zgłaszały na ciebie skargi. Mimo to, przez wzgląd na twoją dobrą przeszłość, dawałam ci szanse. Nawet po tej sprawie z badaniem wyników, nie ukaraliśmy cię tak surowo, jak powinniśmy. Nie wezwaliśmy rodziców do szkoły, nie zawiadomiliśmy pana dyrektora. Dostałeś porządnie w tyłek i miałam nadzieję, że dzięki temu się opamiętasz. A tymczasem niedawno się dowiaduję od pani Grażyny, że pobiłeś chłopca z drugiej klasy…
- Ale to wcale nie było tak – zaprotestowałem
- Nie przerywaj mi! – ciągnęła – Pobiłeś młodszego ucznia, a teraz jeszcze wagary. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo mnie to martwi, że się tak opuszczasz w zachowaniu. I wciąż myślę, że możesz wyrosnąć na porządnego chłopaka. Być może brakuje ci dyscypliny, nie wiem… Ale w tej sytuacji nie miałam już wyjścia i musiałam zawiadomić twoich rodziców. Twoja mama zaraz tutaj będzie.
Po tych słowach pani Teresa wyszła, zostawiając mnie w tym
pokoiku. Usiadłem ostrożnie na krześle, czekając. Mijały długie
minuty. Przez uchylone drzwi z pokoju nauczycielskiego nie dobiegały
jednak żadne niepokojące dźwięki, tylko odgłos przekładania
jakichś papierów. Pewnie pani Teresa sprawdzała klasówki. Dziwnie
się czułem. Wprawdzie nie dostałem od niej nawet żadnej solidnej
bury, nie mówiąc już o laniu, ale za to za chwilę moja mama dowie
się o wszystkich moich „wyczynach” z tego półrocza. A
najgorsze, że nie bardzo wiedziałem, jak ona może na to
zareagować. Zawsze byłem spokojnym, grzecznym dzieckiem, więc nie
było specjalnego problemu z karaniem mnie. Zadowolona teraz z
pewnością nie będzie, ale czy zdecyduje się spuścić mi lanie?
Może skończy się tylko na krzyku, na zakazie oglądania telewizji
albo coś w tym rodzaju. Gorąco trzymałem się tej myśli. Lanie po
tyłku od rodziców byłoby największym upokorzeniem jakie mogłem
sobie wtedy wyobrazić. Ale znając moje fatum, które prześladuje
mnie od kilku miesięcy, to pewnie i tak trzeba będzie dziś znowu
wypiąć pupę do lania…
W końcu usłyszałem ciche pukanie do drzwi pokoju nauczycielskiego.
Przysunąłem się do szpary w drzwiach mojego pomieszczenia, aby
lepiej słyszeć. I tak, po chwili usłyszałem głos mojej mamy.
Pani Teresa zaprosiła ją do środka. Przeprosiła za nagłe
wezwanie jej do szkoły i zaczęła opowiadać o moim zachowaniu w
tym semestrze. Mówiła o tym, że skarżą się na mnie nauczyciele,
zwłaszcza pani od polskiego (no, jasne, a jakże!), powiedziała o
tym rzekomym „pobiciu” drugoklasisty, oraz bardzo szeroko o
dzisiejszych wagarach. Wreszcie powiedziała, że na dzień
dzisiejszy grozi mi „naganne” z zachowania i może uda się to
jedynie wyciągnąć na „nieodpowiednie”. Moja mama powiedziała,
że rozumie, że przyjmuje to wszystko do wiadomości po czym
zapytała, czy skoro już tu jest, może zobaczyć moje oceny z
różnych przedmiotów. Sądząc po odgłosach, pani Teresa pokazała
jej dziennik i przekartkowała strony z ocenami. Po chwili moja
wychowawczyni odezwała się znowu:
- Z nauką nie jest u niego źle, wręcz bardzo dobrze, ale zachowanie to dramat. Dlatego właśnie wezwałam panią. Zdaję sobie sprawę, że Tomek wchodzi w trudny wiek, dlatego właśnie chciałam uczulić państwa, że może trzeba będzie poświęcić mu teraz więcej uwagi i być może zmienić środki dyscyplinujące.
- Rozumiem, ale co konkretnie ma pani na myśli? – zapytała moja mama
- Z doświadczenia wiem, że chłopcom, którzy byli bardzo spokojni w dzieciństwie, często po wejściu w wiek dojrzewania „odbija” bardziej niż innym. Obawiam się, że tak może być właśnie u Tomka. I ważne jest, aby wówczas stanowczo zareagować już na początku, zanim to zachowanie będzie nie do opanowania.
- Bardzo słusznie. Ale co w takim razie powinnam zrobić, pani zdaniem?
- Moją radą jest, aby sprawić mu porządne lanie po pupie. Za każdym razem, gdy łamie ustalone zasady. Chłopak wówczas wie, że skoro jego zachowanie się zmienia, to i kary wobec niego stosowane też się zmieniają. W podobnych przypadkach często sugeruję tą metodę rodzicom i zwykle po jakimś czasie mówią mi, że to podziałało. Myślę, że u Tomka teraz jest właśnie ten moment, żeby przykręcić mu śrubę.
- Rozumiem, dziękuję za rady. Czy to już wszystko? – spokojnie powiedziała moja mama.
- Właściwie tak – powiedziała pani Teresa – Mam tylko jeszcze dla pani taką propozycję. Rodzice, którzy są wzywani do szkoły w takich sytuacjach, często chcą wymierzyć dziecku karę natychmiast. Wówczas udostępniamy im takie małe pomieszczenie, tutaj obok, gdzie w spokoju mogą się tym zająć…
- Proszę mówić dalej.
- Gdyby chciała pani skorzystać z tej możliwości, Tomek jest w tym pokoiku. Może pani zamknąć się z nim tam na kwadrans, pół godziny, ile będzie potrzeba. W szufladzie biurka które tam stoi jest kilka pasków, drewniana linijka, bambusowy kijek, w zależności od tego, co pani preferuje. Proszę się nie krępować.
- Z nauką nie jest u niego źle, wręcz bardzo dobrze, ale zachowanie to dramat. Dlatego właśnie wezwałam panią. Zdaję sobie sprawę, że Tomek wchodzi w trudny wiek, dlatego właśnie chciałam uczulić państwa, że może trzeba będzie poświęcić mu teraz więcej uwagi i być może zmienić środki dyscyplinujące.
- Rozumiem, ale co konkretnie ma pani na myśli? – zapytała moja mama
- Z doświadczenia wiem, że chłopcom, którzy byli bardzo spokojni w dzieciństwie, często po wejściu w wiek dojrzewania „odbija” bardziej niż innym. Obawiam się, że tak może być właśnie u Tomka. I ważne jest, aby wówczas stanowczo zareagować już na początku, zanim to zachowanie będzie nie do opanowania.
- Bardzo słusznie. Ale co w takim razie powinnam zrobić, pani zdaniem?
- Moją radą jest, aby sprawić mu porządne lanie po pupie. Za każdym razem, gdy łamie ustalone zasady. Chłopak wówczas wie, że skoro jego zachowanie się zmienia, to i kary wobec niego stosowane też się zmieniają. W podobnych przypadkach często sugeruję tą metodę rodzicom i zwykle po jakimś czasie mówią mi, że to podziałało. Myślę, że u Tomka teraz jest właśnie ten moment, żeby przykręcić mu śrubę.
- Rozumiem, dziękuję za rady. Czy to już wszystko? – spokojnie powiedziała moja mama.
- Właściwie tak – powiedziała pani Teresa – Mam tylko jeszcze dla pani taką propozycję. Rodzice, którzy są wzywani do szkoły w takich sytuacjach, często chcą wymierzyć dziecku karę natychmiast. Wówczas udostępniamy im takie małe pomieszczenie, tutaj obok, gdzie w spokoju mogą się tym zająć…
- Proszę mówić dalej.
- Gdyby chciała pani skorzystać z tej możliwości, Tomek jest w tym pokoiku. Może pani zamknąć się z nim tam na kwadrans, pół godziny, ile będzie potrzeba. W szufladzie biurka które tam stoi jest kilka pasków, drewniana linijka, bambusowy kijek, w zależności od tego, co pani preferuje. Proszę się nie krępować.
Po tych słowach jakby ktoś uderzył mnie młotkiem w głowę. Już
wiedziałem, do czego służy to pomieszczenie. Jego ściany słyszały
pewnie tysiące krzyków uczniów, na których tyłki spadały razy
pasem i linijką. A teraz pewnie do grona zlanych tutaj pośladków
dołączą moje. Spodziewałem się lania najwcześniej w domu, a
tymczasem zostało mi pewnie kilkadziesiąt sekund. Skuliłem się ze
strachu na krześle, gdy otworzyły się drzwi.
- Wstawaj, idziemy do domu – powiedziała do mnie mama, a ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Następnie zwróciła się do pani Teresy – Dziękuję za propozycję, ale policzę się z nim w domu.
- Proszę bardzo, jak pani woli – skwitowała moja wychowawczyni, żegnając się.
Wcale mi jednak nie ulżyło. Jeśli moja mama wzięła sobie do serca rady pani Teresy, a na to wyglądało, to lańsko dostanę w domu. Co za różnica, to tylko odroczony wyrok, parę minut strachu dłużej…
- Wstawaj, idziemy do domu – powiedziała do mnie mama, a ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Następnie zwróciła się do pani Teresy – Dziękuję za propozycję, ale policzę się z nim w domu.
- Proszę bardzo, jak pani woli – skwitowała moja wychowawczyni, żegnając się.
Wcale mi jednak nie ulżyło. Jeśli moja mama wzięła sobie do serca rady pani Teresy, a na to wyglądało, to lańsko dostanę w domu. Co za różnica, to tylko odroczony wyrok, parę minut strachu dłużej…
W domu upewniłem się jeszcze w tym przekonaniu.
- Idź do siebie! – rozkazała mi mama stanowczo, gdy tylko przekroczyliśmy próg. Powlokłem się do swojego pokoju i rozejrzałem wokoło. Ciekawe, gdzie to się odbędzie? Na łóżku? A może przy biurku? Uprzątnąłem szybko rzeczy z biurka – będzie się można oprzeć o blat, zawsze to bardziej „po męsku” niż przez kolano. Po chwili przyszła moja mama. Nie trzymała żadnego paska, ani linijki, więc uznałem, że będzie lanie ręką. To jeszcze pół biedy. Tymczasem ona odezwała się:
- Dużo ciekawych rzeczy się dzisiaj o Tobie dowiedziałam…
Spuściłem głowę, a ona kontynuowała:
- Nie jestem zachwycona tym wszystkim, ale spodziewałam się, że to w końcu kiedyś nadejdzie. Prawie każdy przechodzi taki głupi wiek. Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego właściwe wnioski. Widziałam twoje oceny, są wspaniałe, więc liczę, że przez głupoty w głowie nie zepsujesz swojej pracy.
- Na pewno nie – zapewniłem szybko
- A te oceny z zachowania, cóż, ładnie to nie będzie wyglądać, ale one liczyć się będą dopiero przy zdawaniu do liceum, więc mam nadzieję, że przez ten rok się poprawisz. W każdym razie będę teraz zwracać na ciebie większą uwagę, może kilka razy zatelefonuję do szkoły sprawdzić jak się sprawujesz. No, to chyba wszystko, za pół godziny obiad.
- Wszystko? Czyli nie dostanę lania? – wykrzyknąłem z radości, zanim zdążyłem ugryźć się w język
- A chcesz? – mama spojrzała na mnie podejrzliwie
- Nie, no jasne, że nie!
- No właśnie – powiedziała – Za dzisiejsze wagary masz zakaz oglądania telewizji do Świąt. Ale pilnuj się. Tak jak powiedziałam, będę teraz bardziej zwracać uwagę na twoje sprawowanie w szkole. To, że staram się rozumieć twoje wybryki nie oznacza, że zawsze będę im pobłażać. Pani Teresa ma rację – musisz czuć nad sobą dyscyplinę. Dlatego jeśli zaczniesz wyraźnie gorzej się uczyć, albo będzie znowu tyle skarg na ciebie, to zapowiadam ci, że tego lania się doczekasz. I nie będzie musiała mi twoja wychowawczyni o tym przypominać. Sama ściągnę ci majtki i wlepię takie lanie na goły tyłek, że się nie pozbierasz.
- Idź do siebie! – rozkazała mi mama stanowczo, gdy tylko przekroczyliśmy próg. Powlokłem się do swojego pokoju i rozejrzałem wokoło. Ciekawe, gdzie to się odbędzie? Na łóżku? A może przy biurku? Uprzątnąłem szybko rzeczy z biurka – będzie się można oprzeć o blat, zawsze to bardziej „po męsku” niż przez kolano. Po chwili przyszła moja mama. Nie trzymała żadnego paska, ani linijki, więc uznałem, że będzie lanie ręką. To jeszcze pół biedy. Tymczasem ona odezwała się:
- Dużo ciekawych rzeczy się dzisiaj o Tobie dowiedziałam…
Spuściłem głowę, a ona kontynuowała:
- Nie jestem zachwycona tym wszystkim, ale spodziewałam się, że to w końcu kiedyś nadejdzie. Prawie każdy przechodzi taki głupi wiek. Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego właściwe wnioski. Widziałam twoje oceny, są wspaniałe, więc liczę, że przez głupoty w głowie nie zepsujesz swojej pracy.
- Na pewno nie – zapewniłem szybko
- A te oceny z zachowania, cóż, ładnie to nie będzie wyglądać, ale one liczyć się będą dopiero przy zdawaniu do liceum, więc mam nadzieję, że przez ten rok się poprawisz. W każdym razie będę teraz zwracać na ciebie większą uwagę, może kilka razy zatelefonuję do szkoły sprawdzić jak się sprawujesz. No, to chyba wszystko, za pół godziny obiad.
- Wszystko? Czyli nie dostanę lania? – wykrzyknąłem z radości, zanim zdążyłem ugryźć się w język
- A chcesz? – mama spojrzała na mnie podejrzliwie
- Nie, no jasne, że nie!
- No właśnie – powiedziała – Za dzisiejsze wagary masz zakaz oglądania telewizji do Świąt. Ale pilnuj się. Tak jak powiedziałam, będę teraz bardziej zwracać uwagę na twoje sprawowanie w szkole. To, że staram się rozumieć twoje wybryki nie oznacza, że zawsze będę im pobłażać. Pani Teresa ma rację – musisz czuć nad sobą dyscyplinę. Dlatego jeśli zaczniesz wyraźnie gorzej się uczyć, albo będzie znowu tyle skarg na ciebie, to zapowiadam ci, że tego lania się doczekasz. I nie będzie musiała mi twoja wychowawczyni o tym przypominać. Sama ściągnę ci majtki i wlepię takie lanie na goły tyłek, że się nie pozbierasz.
Mieliście tak kiedyś, że ogarnęło was takie niesamowite uczucie
ulgi? Tak wielkie, że aż nie wiedzieliście, co ze sobą zrobić?
Tak wielkie, że aż było Wam głupio, że tak bardzo się baliście?
Ja tak miałem przez całą resztę tamtego dnia. Przez całe życie
nie zrobiłem sobie tylu mocnych postanowień poprawy, co wtedy. No i
nie ma żadnego fatum! To ja decyduję o tym, co mi się przytrafia.
Następnego dnia w szkole spotkałem Ewelinę na schodach do szatni.
Głupio mi było przyznać się, że nie poniosłem właściwie
żadnej kary, a ona dostała lanie. Niestety, właśnie o to zapytała
na początku:
- Cześć! I jak, dostałeś mocne rżnięcie wczoraj?
- No… właśnie wcale nie dostałem. Tylko burę i zakaz oglądania telewizji.
A ona wtedy… uśmiechnęła się. Widać było, że naprawdę cieszy się moim szczęściem.
- I dobrze, nie należało ci się – powiedziała.
- Cześć! I jak, dostałeś mocne rżnięcie wczoraj?
- No… właśnie wcale nie dostałem. Tylko burę i zakaz oglądania telewizji.
A ona wtedy… uśmiechnęła się. Widać było, że naprawdę cieszy się moim szczęściem.
- I dobrze, nie należało ci się – powiedziała.
(pierwotnie opublikowany na blogu szkolne-lanie.blog.onet.pl dnia 05.06.2012)