Gorący, czerwcowy dzień dłużył się niemiłosiernie wszystkim
uczniom Szkoły Podstawowej nr 3, nie tylko tym z klasy VI A, do
której należałem. Ja, przeciętny 12-latek, radośnie odliczający
już ostatnie dni do upragnionych wakacji. Właśnie trwała druga
lekcja tego dnia – geografia – i wszyscy niecierpliwie
oczekiwali, aż nauczycielka odczyta pod koniec zajęć, komu jaka
ocena „wychodzi” na koniec roku. Dla mnie był to nerwowy moment
– od tej oceny zależało będzie, czy uzyskam średnią
uprawniającą do otrzymania świadectwa „z paskiem”. Właściwie
wszystkie pozostałe stopnie już znałem i szybko obliczyłem, że
„czwórka” z geografii zagwarantuje mi średnią 4,80, a dzięki
temu właśnie świadectwo z wyróżnieniem. Zależało mi na tym
ogromnie. Od początku szkoły byłem jednym z najlepszych uczniów w
klasie, zawsze miałem świadectwo z paskiem, nagrody książkowe,
dyplomy, pochwały… Tym razem jednak na początku semestru trochę
się rozleniwiłem, wpadło kilka słabszych ocen, potem jakoś nie
było okazji, aby je poprawić i teraz wymarzona „czwórka”
zawisła na włosku. Głupio byłoby mieć praktycznie same piątki
na świadectwie i tą jedną „tróję”. Pocieszałem się, że w
razie czego pójdę indywidualnie „zdawać” materiał i jakoś to
będzie.
W końcu nauczycielka – pani Iwona – otworzyła dziennik i
zaczęła wyczytywać propozycje ocen końcowych. Czas dłużył mi
się okropnie i gdy wreszcie dotarła do mojego nazwiska – tak jak
pesymistycznie zakładałem – usłyszałem złowrogie słowo
„dostateczny”. Zaraz po dzwonku na przerwę, gdy wszyscy opuścili
klasę, podszedłem do pani Iwony i zapytałem o szansę na
„czwórkę”. Spojrzała uważnie w dziennik, a po chwili pokazała
mi rządek moich ocen z tego semestru: 3, 2, 2, 3+, 5, 3. Wszystkiemu
winien ten koszmarny początek semestru.
- Przykro mi, Tomek, ale z tych ocen za nic w świecie nie da się wystawić czwórki – powiedziała spokojnie – Owszem, na półrocze miałeś czwórkę, ale ten semestr poszedł ci bardzo źle…
Zacząłem prosić o szansę, błagać, mówiłem, że zrobię wszystko, że przyjdę zdać materiał, choćby i z całego roku… Pani Iwona przyjrzała mi się badawczo, a potem powiedziała:
- Dobrze, zastanowię się. Przyjdź tu do mnie po lekcjach.
- Przykro mi, Tomek, ale z tych ocen za nic w świecie nie da się wystawić czwórki – powiedziała spokojnie – Owszem, na półrocze miałeś czwórkę, ale ten semestr poszedł ci bardzo źle…
Zacząłem prosić o szansę, błagać, mówiłem, że zrobię wszystko, że przyjdę zdać materiał, choćby i z całego roku… Pani Iwona przyjrzała mi się badawczo, a potem powiedziała:
- Dobrze, zastanowię się. Przyjdź tu do mnie po lekcjach.
Przez resztę dnia nie mogłem się już skupić na innych zajęciach,
wiedząc że w tej chwili ważą się losy mojego świadectwa.
Owszem, brak wyróżnienia to niby żadna tragedia, ale w tamtym
momencie to była dla mnie sprawa niemal życia i śmierci. Z bijącym
sercem poszedłem po lekcjach na drugie piętro, gdzie mieściła się
pracownia geografii. Właśnie wychodzili ostatni uczniowie siódmej
klasy. Pani Iwona siedziała przy biurku, gdy podszedłem podniosła
głowę i spojrzała na mnie.
- Ach, jesteś – powiedziała odkładając kalendarz, w którym coś notowała – Myślałam sporo o twojej prośbie. Zawsze byłeś bardzo dobrym uczniem, doceniałam twoją pracę i zaangażowanie.Wiem też, że twoje słabsze oceny w tym roku nie wzięły się z braku wiedzy, tylko z nieodpowiedzialności i lenistwa. Wychodzę z założenia, że szkoła powinna uczyć nie tylko faktów, ale również postaw i odpowiedzialności. A tego nie zawsze da się nauczyć z książek. Czasami trzeba się tego nauczyć na własnych błędach, na własnej skórze. Dlatego postanowiłam, że dam ci szansę. Ale teraz wszystko zależeć będzie od ciebie. Jeśli zgodzisz się, abym wymierzyła ci zasłużoną karę za twoje lenistwo, pozwolę ci napisać test z tego półrocza, i jeśli napiszesz go na czwórkę, postawię ci czwórkę.
- Oczywiście, zgadzam się! – niemal wykrzyknąłem z radości usłyszawszy, że jednak nie wszystko stracone. I tylko dla formalności zapytałem, jaką karę ma na myśli.
- Lanie. Dostaniesz porządne lanie po tyłku…
Zamarłem. Nagle cała moja euforia wyparowała. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Jak to lanie?! Ja, jeden z najlepszych uczniów, zawsze porządny, grzeczny, dobrze wychowany? Rodzice nigdy mnie nie bili, takie sceny znałem tylko z opowieści… Nie wiedziałem, czy to bardzo boli, jak się wtedy czuje, nie miałem o tym pojęcia.
- Niestety, za nieodpowiedzialność czasami trzeba zapłacić wysoką cenę – pani Iwona przerwała moją gonitwę myśli – Ale decyzja należy do ciebie. Jeśli się zdecydujesz, przyjdź do mnie do mieszkania jutro ok. 17.00. Wiesz, gdzie mieszkam, prawda? No, a jakby ktoś pytał powiedz, że idziesz do mnie na korepetycje. Jeśli przyjdziesz, za tydzień o tej porze możesz napisać test. Jak się nie pojawisz, stawiam ci ocenę dostateczną.
- Ach, jesteś – powiedziała odkładając kalendarz, w którym coś notowała – Myślałam sporo o twojej prośbie. Zawsze byłeś bardzo dobrym uczniem, doceniałam twoją pracę i zaangażowanie.Wiem też, że twoje słabsze oceny w tym roku nie wzięły się z braku wiedzy, tylko z nieodpowiedzialności i lenistwa. Wychodzę z założenia, że szkoła powinna uczyć nie tylko faktów, ale również postaw i odpowiedzialności. A tego nie zawsze da się nauczyć z książek. Czasami trzeba się tego nauczyć na własnych błędach, na własnej skórze. Dlatego postanowiłam, że dam ci szansę. Ale teraz wszystko zależeć będzie od ciebie. Jeśli zgodzisz się, abym wymierzyła ci zasłużoną karę za twoje lenistwo, pozwolę ci napisać test z tego półrocza, i jeśli napiszesz go na czwórkę, postawię ci czwórkę.
- Oczywiście, zgadzam się! – niemal wykrzyknąłem z radości usłyszawszy, że jednak nie wszystko stracone. I tylko dla formalności zapytałem, jaką karę ma na myśli.
- Lanie. Dostaniesz porządne lanie po tyłku…
Zamarłem. Nagle cała moja euforia wyparowała. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Jak to lanie?! Ja, jeden z najlepszych uczniów, zawsze porządny, grzeczny, dobrze wychowany? Rodzice nigdy mnie nie bili, takie sceny znałem tylko z opowieści… Nie wiedziałem, czy to bardzo boli, jak się wtedy czuje, nie miałem o tym pojęcia.
- Niestety, za nieodpowiedzialność czasami trzeba zapłacić wysoką cenę – pani Iwona przerwała moją gonitwę myśli – Ale decyzja należy do ciebie. Jeśli się zdecydujesz, przyjdź do mnie do mieszkania jutro ok. 17.00. Wiesz, gdzie mieszkam, prawda? No, a jakby ktoś pytał powiedz, że idziesz do mnie na korepetycje. Jeśli przyjdziesz, za tydzień o tej porze możesz napisać test. Jak się nie pojawisz, stawiam ci ocenę dostateczną.
Ciężko było mi się pogodzić z takim rozwiązaniem, ale decyzję
właściwie już podjąłem. Wiedziałem, że pani Iwona nie zmieni
zdania, a zależało mi na tej czwórce jak na niczym dotąd. Tylko
te upragnione wakacje nagle jakoś bardzo się oddaliły, ba, czas do
tego następnego dnia ogromnie się dłużył. Mimo, że było
gorąco, ubrałem długie dżinsy i najlepszą koszulkę, a gdy zegar
wskazał 16.30 wyszedłem z domu i krokiem skazańca powlokłem się
na osiedle, gdzie mieszkała nauczycielka geografii. Miałem naiwną
nadzieję, że może jednak się rozmyśliła, że może od razu da
mi test, że może powie, że tylko żartowała. Nie, nie ona. Była
na to zbyt zasadnicza…
Ani się obejrzałem, a już pukałem do drzwi jej mieszkania.
Otworzyła, przywitała mnie uprzejmie i zaprosiła do środka. Gdy
zdjąłem buty, poprowadziła mnie do dużego pokoju, bardzo
przytulnie urządzonego.
- Doceniam to, że jednak odważyłeś się i przyszedłeś. Ale jeśli chcesz, jeśli nie czujesz się pewnie, to jeszcze się możesz wycofać.
Pokręciłem głową, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Dobrze - powiedziała – A teraz posłuchaj: musisz wytrzymać lanie do końca, inaczej nie pozwolę ci pisać testu. Możesz krzyczeć, płakać, ale nie wolno ci się ruszyć, ani zasłaniać rękami pupy, bo wówczas przerywam lanie i wracasz do domu.
Skinąłem głową, że rozumiem. W ogóle chciałem, żeby to już się jak najszybciej skończyło. Ale gdy usłyszałem następne polecenie, niemal zapragnąłem uciec.
- Rozepnij spodnie - powiedziała pani Iwona.
Wiedziałem, że już nie ma odwrotu, dlatego posłusznie zrobiłem, o co prosiła.
- A teraz oprzyj się o ten stół i wypnij pupę.
Podszedłem do drewnianego mebla i zaparłem się mocno rękami. Pani Iwona zsunęła mi dżinsy poniżej kolan. A następnie… to samo zrobiła z moimi majtkami. Myślałem, że umrę ze wstydu. Nie spodziewałem się, że to lanie będzie na goły tyłek, chociaż teraz byłem zły na siebie, bo mogłem jednak to przewidzieć. Ale już było za późno… Ja, jeden z najlepszych szóstoklasistów, stałem teraz w domu mojej nauczycielki geografii z wypiętą gołą pupą…
- Doceniam to, że jednak odważyłeś się i przyszedłeś. Ale jeśli chcesz, jeśli nie czujesz się pewnie, to jeszcze się możesz wycofać.
Pokręciłem głową, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Dobrze - powiedziała – A teraz posłuchaj: musisz wytrzymać lanie do końca, inaczej nie pozwolę ci pisać testu. Możesz krzyczeć, płakać, ale nie wolno ci się ruszyć, ani zasłaniać rękami pupy, bo wówczas przerywam lanie i wracasz do domu.
Skinąłem głową, że rozumiem. W ogóle chciałem, żeby to już się jak najszybciej skończyło. Ale gdy usłyszałem następne polecenie, niemal zapragnąłem uciec.
- Rozepnij spodnie - powiedziała pani Iwona.
Wiedziałem, że już nie ma odwrotu, dlatego posłusznie zrobiłem, o co prosiła.
- A teraz oprzyj się o ten stół i wypnij pupę.
Podszedłem do drewnianego mebla i zaparłem się mocno rękami. Pani Iwona zsunęła mi dżinsy poniżej kolan. A następnie… to samo zrobiła z moimi majtkami. Myślałem, że umrę ze wstydu. Nie spodziewałem się, że to lanie będzie na goły tyłek, chociaż teraz byłem zły na siebie, bo mogłem jednak to przewidzieć. Ale już było za późno… Ja, jeden z najlepszych szóstoklasistów, stałem teraz w domu mojej nauczycielki geografii z wypiętą gołą pupą…
Dopiero po chwili zauważyłem leżącą na stole solidną drewnianą
linijkę. Pani Iwona wzięła ją do ręki i powiedziała jeszcze:
- Dostaniesz nią 30 razy. Myśl teraz o swoim lenistwie, mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy na przyszłość, bo naprawdę jesteś zdolnym chłopcem i szkoda, abyś zmarnował swoje możliwości.
Nie byłem jednak w stanie skupić się na swojej przyszłości ani na swoim lenistwie. Myślałem tylko o jednym. O tym, że moja nauczycielka ogląda mój goły tyłek, że zaraz będzie…
- Dostaniesz nią 30 razy. Myśl teraz o swoim lenistwie, mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy na przyszłość, bo naprawdę jesteś zdolnym chłopcem i szkoda, abyś zmarnował swoje możliwości.
Nie byłem jednak w stanie skupić się na swojej przyszłości ani na swoim lenistwie. Myślałem tylko o jednym. O tym, że moja nauczycielka ogląda mój goły tyłek, że zaraz będzie…
W tym momencie linijka ze świstem opadła na mój lewy pośladek.
Poczułem pieczenie i cicho jęknąłem. A więc to tak się czuje –
pomyślałem, ale zdążyłem pomyśleć tylko tyle, bo kolejne razy
spadały na mój gładki, chłopięcy tyłek w regularnych odstępach.
Pani Iwona wymierzała solidne, mocne uderzenia, a ja czułem jak
moja pupa robi się po każdym z nich coraz bardziej gorąca. Bolało
coraz bardziej, miałem dość, chciałem uciekać, ale bałem się
nawet poruszyć, żeby nauczycielka nie uznała tego za powód do
przerwania lania. Zacisnąłem więc tylko dłonie na krawędzi stołu
i w przerwach między uderzeniami powtarzałem sobie, że muszę
wytrzymać, skoro doszedłem już tak daleko. Po 15.uderzeniu pani
Iwona przerwała. Bez słowa poprawiła moją pozycję, rozsuwając
trochę moje nogi i jeszcze bardziej mnie pochylając, tak żeby
tyłek był bardziej wypięty. I znowu zaczęła bić. Jeszcze
mocniej. Teraz już nie syczałem z bólu. Po każdym uderzeniu
linijki z moich ust wydobywało się głośne „aach!”.
Nauczycielka była jednak nieubłagana, wymierzała regularnie
kolejne – coraz mocniejsze jak mi się zdawało – razy. Głośny
plask i w tej samej sekundzie mój jęk bólu. Gdy do końca zostało
już tylko kilka, zacząłem się cały trząść. Nie wiem czy z
bólu, strachu czy upokorzenia. Wreszcie ostatnie uderzenie spadło
na moją pupę. Pani Iwona odłożyła linijkę, a po chwili
powiedziała spokojnie, że mogę się ubrać. Drżącymi dłońmi
naciągnąłem na obolały tyłek majtki i spodnie. Pani Iwona
powiedziała, że bardzo docenia to, że wytrzymałem, bo to było
naprawdę solidne lanie. Nie pamiętam już co wtedy odpowiedziałem,
pożegnałem się i zbiegłem po schodach czerwony na twarzy jak
burak. Było mi niedobrze, nawet nie pamiętam kiedy znalazłem się
w domu. Dopiero po kilku godzinach odważyłem się spojrzeć na moją
pupę. Była pokryta czerwonymi pasami, ale nie wyglądało to tak
źle, jak sobie wyobrażałem.
Balem się tylko, jak będzie wyglądać pierwsze po laniu spotkanie
z panią Iwoną. Niepotrzebnie. Nie dała po sobie poznać, że brała
udział w tak upokarzającej dla mnie chwili, że biła mnie po gołym
tyłku. Nawet uśmiechnęła się przyjaźnie. A test napisałem na
czwórkę z plusem
(pierwotnie opublikowany na blogu szkolne-lanie.blog.onet.pl dnia 01.12.2011)
Czytam chyba czwarty lub piąty raz
OdpowiedzUsuń