Zeszyt był zielony, w kwiatowe wzorki, miał laminowaną okładkę i
kosztował 4,50 zł. Zapłaciłem, schowałem zeszyt do reklamówki i
wyszedłem ze sklepu na przyprószoną świeżym śniegiem ulicę.
Był pierwszy dzień ferii zimowych, przede mną jawiły się dwa
tygodnie wolnego i postanowiłem zrobić coś, co już od jakiegoś
czasu planowałem. Zaledwie kilka dni temu miała miejsce semestralna
wywiadówka. Teraz wszystko już było jasne. Skończyłem półrocze
ze średnią 4,8 (jedna z dwóch najwyższych w klasie) i z
zachowaniem „nieodpowiednim”. Pewnie nauczyciele na Radzie
Pedagogicznej przecierali oczy ze zdumienia, bo zwykle wysokie oceny
w nauce korelują z w miarę wysoką notą z zachowania. A tu taki
rozdźwięk. Ale to nie moje zmartwienie. Na ocenie z zachowania mi
na razie nie zależało, a skoro rodzicom to nie przeszkadzało, to
tym lepiej. Mama po powrocie z wywiadówki ani słowem o tym nie
wspomniała, powiedziała tylko, że mam naprawdę niezłe oceny, ale
zawsze mogą być jeszcze lepsze, oraz przypomniała mi, żebym się
pilnował w trosce o swój tyłek. Tego ostatniego nie musiała mi
przypominać – z zachowaniem postaram się uważać, a w nauce
celem na drugi semestr jest średnia przynajmniej 4,9. A tymczasem
muszę coś napisać…
W domu usiadłem przy biurku, otworzyłem zakupiony zeszyt i zagiąłem
pierwszą kartkę. Potem wziąłem do ręki pióro i od drugiej
kartki zacząłem pisać:
1.) Czerwiec – lanie od pani Iwony (geografia).
Przyczyna: możliwość zdawania na wyższą ocenę.
Pozycja: na stojąco, oparcie się o stół.
Lanie: 30 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: chyba nieźle.
Przyczyna: możliwość zdawania na wyższą ocenę.
Pozycja: na stojąco, oparcie się o stół.
Lanie: 30 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: chyba nieźle.
2.) Sierpień – lanie od ciotki z Krakowa.
Przyczyna: samowolne wyjście na miasto.
Pozycja: przez kolano.
Lanie: kilkanaście klapsów ręką przez majtki, potem ok. 30 ręką na gołą pupę.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: kiepsko, na końcu rozryczałem się, ale bardziej z upokorzenia niż z bólu.
Przyczyna: samowolne wyjście na miasto.
Pozycja: przez kolano.
Lanie: kilkanaście klapsów ręką przez majtki, potem ok. 30 ręką na gołą pupę.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: kiepsko, na końcu rozryczałem się, ale bardziej z upokorzenia niż z bólu.
3.) Wrzesień – lanie od pani Marleny (język polski)
Przyczyna: danie kolegom pracę domową do odpisania
Pozycja: na stojąco, oparcie się o tablicę.
Lanie: 5 razy linijką przez spodnie, potem ok. 20 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: w miarę, nie krzyczałem na szczęście.
Przyczyna: danie kolegom pracę domową do odpisania
Pozycja: na stojąco, oparcie się o tablicę.
Lanie: 5 razy linijką przez spodnie, potem ok. 20 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie: brak.
Jak wytrzymałem: w miarę, nie krzyczałem na szczęście.
4.) Październik – lanie od pani Aldony (historia)
Przyczyna: kradzież zadań testowych na „badanie wyników”
Pozycja: na stojąco, oparcie się o krzesło.
Lanie: 35 razy pasem na goły tyłek.
Świadkowie: Ewelina.
Jak wytrzymałem: najmocniejsze lanie, jakie dostałem, ale wytrzymałem nieźle, tylko trochę syczałem z bólu.
Przyczyna: kradzież zadań testowych na „badanie wyników”
Pozycja: na stojąco, oparcie się o krzesło.
Lanie: 35 razy pasem na goły tyłek.
Świadkowie: Ewelina.
Jak wytrzymałem: najmocniejsze lanie, jakie dostałem, ale wytrzymałem nieźle, tylko trochę syczałem z bólu.
5.) Grudzień – lanie od pani Grażyny (nauczanie
początkowe)
Przyczyna: próba pobicia Dawida z drugiej klasy, chociaż właściwie to było nieporozumienie.
Pozycja: na stojąco, przytrzymywany przez nauczycielkę.
Lanie: kilka klapsów ręką przez spodnie, potem ponad 40 klapsów ręką na gołą pupę.
Świadkowie: Dawid.
Jak wytrzymałem: upokorzenie kompletne, czułem się jak smarkacz, dostałem lanie jak dziecko, trzymany przez nauczycielkę.
Przyczyna: próba pobicia Dawida z drugiej klasy, chociaż właściwie to było nieporozumienie.
Pozycja: na stojąco, przytrzymywany przez nauczycielkę.
Lanie: kilka klapsów ręką przez spodnie, potem ponad 40 klapsów ręką na gołą pupę.
Świadkowie: Dawid.
Jak wytrzymałem: upokorzenie kompletne, czułem się jak smarkacz, dostałem lanie jak dziecko, trzymany przez nauczycielkę.
6.) Styczeń – lanie od pani Ilony (chemia) i pani Joanny (język
niemiecki)
Przyczyna: pisanie zadania domowego na polski w trakcie lekcji chemii
Pozycja: na stojąco, oparcie się przedramionami o parapet.
Lanie: 10 klapsów ręką przez majtki, potem ok. 70 klapsów ręką na gołą pupę, a potem jeszcze 20 klapsów ręką od pani Joanny, też na gołą pupę.
Świadkowie: brak, poza panią Joanną.
Jak wytrzymałem: mocne lanie, chociaż ręką, ale na końcu tyłek tak mnie piekł, że krzyczałem.
Przyczyna: pisanie zadania domowego na polski w trakcie lekcji chemii
Pozycja: na stojąco, oparcie się przedramionami o parapet.
Lanie: 10 klapsów ręką przez majtki, potem ok. 70 klapsów ręką na gołą pupę, a potem jeszcze 20 klapsów ręką od pani Joanny, też na gołą pupę.
Świadkowie: brak, poza panią Joanną.
Jak wytrzymałem: mocne lanie, chociaż ręką, ale na końcu tyłek tak mnie piekł, że krzyczałem.
Postawiłem kropkę i zamyśliłem się. Sześć razy dostałem w
tyłek przez niecałe osiem miesięcy. Rok temu lanie na gołą pupę,
i to w szkole, było dla mnie czymś totalnie abstrakcyjnym, jak
spacer w przestrzeni kosmicznej. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że
w ciągu kilku najbliższych miesięcy dostanę chociaż jedno lanie,
nie uwierzyłbym. A sześć?!
Teraz odwróciłem zeszyt i od tyłu napisałem nowy
tytuł:
„Obserwowałem”
1.) Październik
Kto: Ewelina
Od: pani Aldony (historia)
Przyczyna: kradzież zadań testowych na „badanie wyników”
Pozycja: na stojąco, oparcie się o krzesło.
Lanie: 30 razy pasem na goły tyłek.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
„Obserwowałem”
1.) Październik
Kto: Ewelina
Od: pani Aldony (historia)
Przyczyna: kradzież zadań testowych na „badanie wyników”
Pozycja: na stojąco, oparcie się o krzesło.
Lanie: 30 razy pasem na goły tyłek.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
2.) Listopad
Kto: Patryk
Od: pani Marleny (język polski)
Przyczyna: brak zadania domowego po raz kolejny
Pozycja: przełożony przez ławę.
Lanie: ok. 40 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
Kto: Patryk
Od: pani Marleny (język polski)
Przyczyna: brak zadania domowego po raz kolejny
Pozycja: przełożony przez ławę.
Lanie: ok. 40 razy linijką na goły tyłek.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
3.) Grudzień
Kto: Ewelina
Od: swojego taty
Przyczyna: wagary
Pozycja: na stojąco, przełożona przez oparcie fotela
Lanie: 20 razy pasem przez majtki i ok. 20 pasem na gołą pupę.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
Od: swojego taty
Przyczyna: wagary
Pozycja: na stojąco, przełożona przez oparcie fotela
Lanie: 20 razy pasem przez majtki i ok. 20 pasem na gołą pupę.
Świadkowie oprócz mnie: brak.
Zastanawiałem się przez chwilę, czy zapisać również lanie
Rafała, jakie dostał od pani Aldony w schowku na mapy, ale
zrezygnowałem, gdyż nie widziałem go i nie mogę określić
pozycji, a to, że dostał na goły tyłek mogę jedynie
przypuszczać. Odłożyłem zatem pióro i w tym momencie usłyszałem
dzwonek do drzwi. Szybko wrzuciłem zeszyt do szuflady i poszedłem
otworzyć. Na progu stała… Ewelina.
- Cześć, co tu robisz? – zapytałem zdziwiony
- Chciałam pogadać – odpowiedziała, gdy zaprosiłem ją do środka – Znalazłam w książce telefonicznej twój adres.
- Cześć, co tu robisz? – zapytałem zdziwiony
- Chciałam pogadać – odpowiedziała, gdy zaprosiłem ją do środka – Znalazłam w książce telefonicznej twój adres.
Pokazałem jej mój pokój i poczęstowałem ciasteczkami.
- Jak tam u ciebie po wywiadówce? – zainteresowała się
- A spokojnie – przyznałem – Oceny mam dobre, a zachowaniem rodzice się bardzo nie przejmują. Chociaż mam lanie w zawieszeniu – jak się zacznę gorzej uczyć, albo dostanę jakąś uwagę, to mama już mi zapowiedziała lanie na goły tyłek.
- Uuu, to poważnie. Musisz się pilnować.
- Ona też mi to powtarza – mruknąłem – Już mam tego dość. A jak u ciebie po wywiadówce?
- Znowu dostałam lanie… – powiedziała smutno – Za słabe oceny.
- Ojej, przykro mi… Ale musiałaś od razu dostać?
- No wiesz, zawsze miałam średnią 4,9 przynajmniej, albo i powyżej 5,0. A w tym semestrze 3,8…
- To i tak nie tak źle.
- Nie dla mojego taty. Zapowiedział mi, że w moim wychowaniu żarty się skończyły i teraz będę dostawać lanie raz w miesiącu, żebym nie zapomniała, że mam się uczyć.
- Co?!
- Na razie tylko do czerwca, do końca roku szkolnego. Powiedział, że potem zobaczy jakie będą oceny na świadectwie i zdecyduje co dalej.
- Ale jak będziesz się dobrze uczyć wiosną to też?
- Tak… Już wszystko ustalił. Ostatniego dnia każdego miesiąca mam być o 18:00 w swoim pokoju przygotowana do lania. Mam czekać oparta o biurko, z opuszczonymi spodniami i wypiętym tyłkiem. Będę dostawać 30 pasów przez majtki…
- Luty, marzec, kwiecień, maj – liczyłem na palcach – To tylko cztery razy. I chociaż dobrze, że nie na gołą pupę…
- Teraz po wywiadówce dostałam na gołą dupę – przerwała mi – To było straszne. Myślałam, że się zsikam w trakcie, aż się cała trzęsłam… Tomek, proszę, pomóż mi, ja już nie chcę tego przeżywać. Przez majtki jeszcze jakoś dam radę, ale jeśli nie poprawię się w drugim semestrze, to znowu dostanę na gołą. Mówiłeś kiedyś, że możemy się razem uczyć…?
- Jasne, czego tylko chcesz.
- Ale nie wiem gdzie. Zabronił mi się z tobą spotykać, bo niby sprowadzasz mnie na złą drogę. Nawet dzisiaj nakłamałam, że idę do koleżanki, a nie do ciebie.
- No to… na przykład na długiej przerwie możemy coś powtórzyć – zaproponowałem – Albo po lekcjach, w świetlicy. A jak będzie cieplej, to za szkołą, na trawniku, albo na ławkach przy boisku. Głowa do góry, damy radę!
- Dziękuję – rozpromieniła się i pocałowała mnie w policzek
- Oj, daj spokój – powiedziałem zażenowany
- Jak tam u ciebie po wywiadówce? – zainteresowała się
- A spokojnie – przyznałem – Oceny mam dobre, a zachowaniem rodzice się bardzo nie przejmują. Chociaż mam lanie w zawieszeniu – jak się zacznę gorzej uczyć, albo dostanę jakąś uwagę, to mama już mi zapowiedziała lanie na goły tyłek.
- Uuu, to poważnie. Musisz się pilnować.
- Ona też mi to powtarza – mruknąłem – Już mam tego dość. A jak u ciebie po wywiadówce?
- Znowu dostałam lanie… – powiedziała smutno – Za słabe oceny.
- Ojej, przykro mi… Ale musiałaś od razu dostać?
- No wiesz, zawsze miałam średnią 4,9 przynajmniej, albo i powyżej 5,0. A w tym semestrze 3,8…
- To i tak nie tak źle.
- Nie dla mojego taty. Zapowiedział mi, że w moim wychowaniu żarty się skończyły i teraz będę dostawać lanie raz w miesiącu, żebym nie zapomniała, że mam się uczyć.
- Co?!
- Na razie tylko do czerwca, do końca roku szkolnego. Powiedział, że potem zobaczy jakie będą oceny na świadectwie i zdecyduje co dalej.
- Ale jak będziesz się dobrze uczyć wiosną to też?
- Tak… Już wszystko ustalił. Ostatniego dnia każdego miesiąca mam być o 18:00 w swoim pokoju przygotowana do lania. Mam czekać oparta o biurko, z opuszczonymi spodniami i wypiętym tyłkiem. Będę dostawać 30 pasów przez majtki…
- Luty, marzec, kwiecień, maj – liczyłem na palcach – To tylko cztery razy. I chociaż dobrze, że nie na gołą pupę…
- Teraz po wywiadówce dostałam na gołą dupę – przerwała mi – To było straszne. Myślałam, że się zsikam w trakcie, aż się cała trzęsłam… Tomek, proszę, pomóż mi, ja już nie chcę tego przeżywać. Przez majtki jeszcze jakoś dam radę, ale jeśli nie poprawię się w drugim semestrze, to znowu dostanę na gołą. Mówiłeś kiedyś, że możemy się razem uczyć…?
- Jasne, czego tylko chcesz.
- Ale nie wiem gdzie. Zabronił mi się z tobą spotykać, bo niby sprowadzasz mnie na złą drogę. Nawet dzisiaj nakłamałam, że idę do koleżanki, a nie do ciebie.
- No to… na przykład na długiej przerwie możemy coś powtórzyć – zaproponowałem – Albo po lekcjach, w świetlicy. A jak będzie cieplej, to za szkołą, na trawniku, albo na ławkach przy boisku. Głowa do góry, damy radę!
- Dziękuję – rozpromieniła się i pocałowała mnie w policzek
- Oj, daj spokój – powiedziałem zażenowany
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Ewelina musiała wracać. Współczułem
jej bardzo, chociaż pomysł z wagarami był jej, a przecież właśnie
od tych wagarów się wszystko zaczęło. No i testy od pani Aldony
też ona wykradła. Ale za każdym razem, gdy myślałem o Ewelinie
coś działo się w moim mózgu, coś takiego, co nie pozwalało mi
być na nią zły, czy odmówić jej czegoś. Przypuszczam, że nawet
wziąłbym te jej lania na swój tyłek, gdyby była taka możliwość.
Ale nie było, więc szybko o tym zapomniałem. Otworzyłem szufladę
i jeszcze raz przejrzałem zakupiony dziś zeszyt. Miał 60 kartek w
kartkę, dziś zapisałem niecałe dwie. Zastanawiałem się teraz,
jak wiele z tych kartek jeszcze w życiu zapiszę. Jak wiele zapiszę
podczas najbliższego semestru. Czułem, że dojrzewam, że coś się
we mnie zmienia. Wypinanie gołej pupy przed nauczycielami i
posłuszne oczekiwanie na koniec lania to jest coś, co przychodzi mi
coraz trudniej. Owszem, najlepiej się starać, nie wpadać w
tarapaty. Ale czy przez te ostatnie miesiące się nie starałem?
Dobre chęci to jednak wciąż za mało… Dlatego miałem złe
przeczucia odnośnie przyszłości. Ale co poradzić. A może to
tylko przeczucia? Złapałem się tej optymistycznej myśli jak koła
ratunkowego, spiąłem zeszyt gumką recepturką i wrzuciłem na samo
dno szafki w biurku. Mając gorącą nadzieję, że wiele miesięcy
minie zanim zmuszony będę go ponownie wyjmować.
(pierwotnie opublikowany na blogu szkolne-lanie.blog.onet.pl dnia 01.07.2012)
Mój Tata zawsze mi tłumaczył, że niezależnie od wieku nie ma się czego wstydzić, że dostaje się lanie i to na gołe siedzenie, ale tego, że się źle zrobiło i trzeba potem ponieść bolesne tego konsekwencje na własnej skórze.
OdpowiedzUsuń